I Want It All

"I Want It All" jak śpiewał kiedyś Freddie Mercury razem z resztą zespołu Queen

W dziale tym znajduje się alfabetyczna lista ustalona po ponad 20 letnich [i wciąż trwających] debatach w obrębie kolektywu Polska Ojczyzna Robotów. Zawiera ona albumy jednogłośnie ocenione przez nas jako te, które nadają się do słuchania w całości- czyli nie ma na nich ani jednego utworu, ani nawet jednego fragmentu, który by nam się nie podobał. Biorąc pod uwagę chociażby samą liczbę ponad pół tysiąca albumów z muzyką tak zwaną filmową [będącą przecież niszą], a które to mieliśmy okazję przesłuchać, lista ta zawiera mniej niż promil wydawnictw z którymi mieliśmy styczność na przestrzeni lat. można więc powiedzieć, że dla naszego kolektywu są to takie "Złote" Płyty

Ze spisu tego zostały ekskludowane single. Ale tak zwane EPki i wydawnictwa live bądź takie z remixami, były już jak najbardziej brane pod uwagę

Gravity Score

Autor: Steven Price

Rok publikacji: 2013

Czas trwania: 1:10:51

Steven Price

Steven Price dostał Oscara za tę płytę . Czyli całkiem nieźle, jak na debiutanta. Film ten wyreżyserował Alfonso Cuarón na podstawie scenariusza napisanego wspólnie ze swoim synem Jonásem Cuarón

Oprócz kawałków znajdujących się na oficjalnie wydanej płycie, na uwagę dodatkową zasługują także napisy końcowe samego obrazu filmowego. Albowiem w ich trakcie oprócz powtórzonych motywów z filmu, można w czasie ich trwania usłyszeć trochę dźwiękowej komunikacji i radiowego szumu charakterystycznych dla komunikacji orbitalnej, nałożonych częściowo na samą muzykę. Tym samym jest to dodatkowy materiał Price'a, nieopublikowany na płycie dostępnej w sklepowej sprzedaży

 

1] Above Earth

.

 

2] Debris

.

 

3] The Void

.

 

4] Atlantis

.

 

5] Don't Let Go

.

 

6] Airlock

.

 

7] ISS

Najsłabszy z numerów z całej tej płyty

 

8] Fire

.

 

9] Parachute

.

 

10] In The Blind

.

 

11] Aurora Borealis

.

 

12] Aningaaq

Sama tam rozmowa z Aningaaq został przedstawiona z jego ziemskiego punktu widzenia w suplemencie do pełnometrażowego "Gravity", czyli krótkim tytułowym "Aningaaq" [którego reżyserem i scenarzystą był Jonás Cuarón]

 

13] Soyuz

.

 

14] Tiangong

.

 

15] Shenzou

.

 

16] Gravity

To ostatni utwór, którego to utworu wokalna końcówka odgrywana jest w filmie na jego końcowych napisach

 

17] Gravity End Titles (Movie Edit)

Jak to często bywa, w rzeczywistości to co można było usłyszeć na napisach końcowych podczas projekcji różni się od tego, co zostało umieszczone na płycie. Największa różnicą jest wyraźnie zauważalny brak na płycie radiowej transmisji, słyszalnej w ostatnich kilkunastu sekundach trwania napisów. Tak więc do oficjalnego wydawnictwa należałoby dołożyć dodatkowy utwór, zrippowany bezpośrednio z obrazu filmowego [wydłużając tym samym czas trwania całej muzyki z filmu do 1:16:56]

Rabbits On The Run

Autor: Vanessa Carlton

Rok publikacji: 2011

Czas trwania: 36:39

Vanessa Carlton

Album pokazujący, jak Dziewczyna Z Pianinem rozwinęła się w Kobietę. Vanessa nie stanęła w miejscu ani tym bardzie nie skręciła w kierunku ściany, jak na przykład Michelle Branch ze swoim pożal się country duetem. Jest to jej najbardziej zróżnicowane pod względem muzycznym wydawnictwo od początku jej kariery. Słychać na nim także wyraźną różnicę w samym głosie wokalistki, w porównaniu z tym jak brzmiał on na jej pierwszej płycie - a co nie znaczy, że na tym albumie nie ma momentów zaśpiewanych dziewczęcym głosem

Album ten pokazuje też, że czasami wystarczy nie co ponad pół godziny aby zrobić współcześnie coś naprawdę dobrego [a czego innym przykładem z bardzo szeroko rozumianej popkultury jest debiutancki "Hybrid Theory" Linkin Park, trwający minutę dłużej od wydawnictwa Carlton]. Także liczba zaledwie 10 utworów nie jest w tym przypadku minusem, bo jest to 10 bardzo dobrych utworów. Aczkolwiek znakiem czasu jest edycja tego albumu w serwisie iTunes, zawierająca 3 dodatkowe audio tracki [oraz 3 pliki video]

I podobnie jak cała masa innych świetnych wydawnictw, album ten nie dochrapał się nawet "zwykłego" statusu Złotej Płyty. Na szczęście Vanessa nie musi pokazywać swojej nagiej dupy na okładce i obnażonych cycków zasłoniętych jakimiś światełkami w videoklipach, aby być w stanie pokazać, że jest Artystką przez duże A

 

1] Carousel

Jak przystało na album pianistki i wokalistki, najpierw słyszymy na nim pianino a potem wokalistkę śpiewającą tekst, z którego zaczerpnięty został tytuł całego albumu [a który to jest cytatem z "Band On The Run" formacji Paul McCartney And Wings]. Może dla niektórych to jest banał, takie pianino na samym starcie albumu, ale praktyka pokazuje, że zamiast na początku płyty umieścić najlepszy utwór z całego danego wydawnictwa [lub chociaż taki charakterystyczny dla uprawianego stylu muzycznego], producenci czy też wydawcy wstawiają często byle co

Tak więc w przypadku płyty "Rabbits On The Run" już w tym pierwszym utworze słychać, może nie tyle nietypowe, co niestandardowe rozwiązania w postaci przyklapywania rękoma oraz efektu echa. Vanessa śpiewa zarówno swoim normalnym głosem jak i wchodzi na wyższe tony i używa swoich starych wypróbowanych sztuczek, tak miłych dla ucha. Całość tworzy optymistyczne intro albumu, bo sam tekst mówi o możliwościach jakie stoją przed ludźmi, którym właśnie nie wyszło w związku, gdyż tytułową karuzelą jest właśnie życie [uczuciowe]. Vanessa w tej swojej piosence twierdzi także, że gdy znowu trafimy na tę właściwą osobę, to usłyszymy muzykę. Pozostaje mieć nadzieję, że będzie to taka pozytywna muzyka, jaką to właśnie ona tworzy

Był to pierwszy singiel promujący nowe wydawnictwo Vanessy Carlton i w związku z tym został do niego zrealizowany videoklip

 

2] I Don't Want To Be A Bride

Opublikowany przez autorkę w wieku 31 lat nastrojowy kawałek opisujący brak potrzeby hajtania się i implikacji z tego wynikających. Wyczuwa się w nim nostalgię za mijającą bezpowrotnie młodością. Można go też odczytywać w kontekście dokonanego w 2010 roku wyznania artystki odnośnie tego, że jest biseksualna

Co ciekawe, pierwsze klawisze można usłyszeć dopiero na 1:12, w refrenie, w którym to też Vanessa przestaje śpiewać słodkim [ale nie przesłodzonym] głosem. Z innych nietypowych elementów wymienić należy dziecięcy chór

Utwór pomimo nie posiadania typowej radiowej konstrukcji został drugim z singli promujących album. Ale videoklip do niego nie został nakręcony

 

3] London

Na początku mamy okazję usłyszeć rozpływający się głos Vanessy, w akompaniamencie tylko pianina

Ciekawym momentem jest powtórzona linijka "Wait for it", która razem z muzyką buduje przejście do momentu, w którym artystka śpiewa o błogim patrzeniu na Słońce

Ogólnie utwór kurewsko pozytywny jak chuj

 

4] Fairweather Friend

Muzycznie jest to typowa piosenka i jako tako jest jej najbliżej do debiutanckiego singla Vanessy "A Thousand Miles"

Lirycznie natomiast porusza on temat życia dwojga ludzi w rozjazdach

 

5] Hear The Bells

W refrenach składającym się wyłącznie ze słów "hear the bells", można by się spodziewać usłyszenia właśnie dzwonów, ale zamiast tego za pierwszym razem jest to pianino + bas, za drugim pianino + bas z gitarą a za trzecim [poprzedzonym solówką na klawiszach] pianino + bas z gitarą i dodatkowym "oddalonym" wokalem Vanessy w tle [wprowadzonym w tejże solówce]. Czyli nie jest to wykonane po najmniejszej linii oporu, a czemu należy klaskać

Analizy textu natomiast kolektyw muzyczny Polska Ojczyzna Robotów nie podejmie się, gdyż jest on najwyraźniej zbyt mistyczny. Ale całość współgra wspaniale

Jest to trzeci i zarazem ostatni z singli dla tego albumu, będący zarazem dopiero drugim z videoklipów mających za zadanie promowanie płyty "Rabbits On The Run"

 

6] Dear California

Pozytywna piosenka o zostawianiu za sobą tego co się kocha. Jest to drugi z utworów na tej płycie o czysto "piosenkowej formie"

 

7] Tall Tales For Spring

Zaczyna się od samej perkusji. Refren ma wręcz magiczny. Po drugim refrenie dodatkowo jest dobra solówka na gitarze elektrycznej. Refren trzeci natomiast nie ma początkowo tekstu. Jest to więc kolejny kawałek z tej płyty, który trzyma się konceptu, że nie należy trzymać się sztywno typowej struktury z powtarzalnością elementów. I to zapewne jest jeden z elementów, które sprawiają, że album ten jest bardzo dobry jako całość

Najlepsza natomiast w tym kawałku jest chyba sama jego końcówka na pianinie, która w ten sposób została zajebiście pociśnięta. Aż żal dupę ściska, że motyw ten nie został bardziej wyeksponowany wewnątrz utworu właśnie poprzez puszczenie go w czystej formie na pianinie, bez akompaniamentu innych instrumentów. Być może nie zostało to uczynione ze względu na zbytnie brzmieniowe podobieństwo do hitu Vanessy "A Thousand Miles"

Tekstowo natomiast nie ma tutaj zaskoczenia, gdyż jest to utwór o miłości, ale tylko pozornie. Albowiem jego autorska zdołała wrzucić do niego i Boga i Hawkinga; katedrę i naukowców

 

8] Get Good

Tu także spore zaskoczenie. Pianina albowiem w tym utworze prawie w ogóle nie ma, jeśli nie liczyć kilku pojedynczych uderzeń w dalszej jego części oraz melodii granej na nim gdzieś tam w tle [a i tak przykrytego gitarą akustyczną]

Na samym końcu możemy usłyszeć powtórzoną linijkę "A dandelion field in a dream"- i rzeczywiście cały utwór brzmi jakby był dmuchawcem na wietrze, bo jest tak delikatny i po prostu sobie płynie w czasie i przestrzeni. I o czym innym kurwa może być, jeśli nie o miłości?

 

9] The Marching Line

Także kolejny utwór jest dosyć delikatny, bo składa się z przytłumionego / oddalonego pianina i niewiele więcej można w nim usłyszeć

Tekst natomiast przyrównuje wymarsz na front wojskowy do odwagi potrzebnej ze zmierzeniem się z [głębokim jak rano po kuli] uczuciem do drugiej osoby. A przynajmniej tak nam się wydaje

 

10] In The End

W słowie kończącym Vanessa natomiast przypomina, że Wszystko Chuj! W bardzo niewielu słowach wyjaśnia, że wszystko przeminie i wszyscy zamienimy się w pył. A biorąc pod uwagę text wcześniejszego utworu z tej płyty ["Tall Tales For Spring"], mowa tu o pyle gwiezdnym [gdyż jak wiadomo dzięki naukom kosmologicznym, jesteśmy zbudowani z pyłu powstałego z eksplozji supernowych]. Samo pianino natomiast, wraz z tymi dodatkowymi dźwiękami w tle, przywodzi na myśl wizje galaktyk

Artystka wyraża także opinię, czy też nadzieję, że to jednak nie będzie koniec- bo wszystko zacznie się od nowa. Nam osobiście nic o tym nie wiadomo i nie wiemy skąd ona czerpie taką wiedzę

 

11] Tall Tales For Spring (Acoustic)

Na uszy w tej wersji rzuca się brak perkusji, przez co bardziej zwraca się uwagę na smyczki. Jest ona wolniejsza o około 3% od oryginału i nie stanowi zwykłego prostego mixu, z którego tylko powycinano zbędne dźwięki

Aczkolwiek jak dla nas, wersja akustyczna pianistki powinna składać się właśnie z samego pianina, no bo Vanessa jest klawiszowcem. Czyli w sumie jest to kolejne pozytywne zaskoczenie, bo nie wykonano powtórzenia utworu po najmniejszej linii oporu

[Track ten jest dostępny tylko na wersji albumu opublikowanej w serwisie iTunes]

 

12] Carousel (Acoustic)

W akustycznej "Karuzeli" słychać nie tylko samą Vanessę i jej pianino ale także gitarę i smyczki oraz bardziej wyraźnie męski wokal w dalszej części piosenki. Jest ona wolniejsza od oryginału o jakieś 7%

[Track ten jest dostępny tylko na wersji albumu opublikowanej w serwisie iTunes]

 

13] London (Acoustic)

W tej akustycznej wersji "paradoksalnie" na początku jest więcej muzyki niż w pierwowzorze, dopiero potem słychać wyraźny "brak" perkusji. Bo też na początku zamiast basu, tak jak w oryginale, użyta została gitara elektryczna

A tak poza to wszystko inne jest dosyć podobne do siebie, łącznie z czasem trwania

[Track ten jest dostępny tylko na wersji albumu opublikowanej w serwisie iTunes]

Spalam Się

Autor: Kazik

Rok publikacji: 1991

Czas trwania: 59:45

Kazik

Pierwszy solowy album Kazimierza Staszewskiego i jak widać najlepszy. Jedyna inna rzecz, która w ujęciu procentowym zbliża się do wartości "100%" w twórczości Kazika, to oczywiście "Ostateczny Krach Systemu Korporacji" wydany pod szyldem KULTu

Album ten nagrywany był częściowo w piwnicy bloku mieszkalnego, na prymitywnym sprzęcie komputerowym. Dla każdego kto zna twórczość Kazimierza Staszewskiego, ten cały jego rap i sampling nie powinien być żadnym zaskoczeniem nawet w momencie premiery. Albowiem już w roku 1987, na płycie KULTu "Posłuchaj To Do Ciebie" znalazł się utwór "Narodzeni Na Nowo". A co więcej, ta iście prekursorska piosenka była wykonywana już na koncertach w roku 1986- i to we wersji nawet mniej rockowej, niż ta umieszczona rok później na albumie]; a co więcej, rapowe elementy "Narodzeni Na Nowo" można usłyszeć w zapisie utworu "Wiesło"- odegranego 1 września 1985 roku w Warszawie [w ramach VI Przeglądu MAIAR Poza Kontrolą]

Należy więc tutaj obalić funkcjonujący w obiegu prasowym mit, że to jakiś tam Liroy był pierwszym raperem w Polsce, albo towarzystwo ze Wzgórza Ya-Pa 3 czy nawet robiący to w ramach żartu Franek Kimono. To Kazik był pierwszym raperem z prawdziwego zdarzenia i to, że on sam się potem wypierał miana rapera [umieszczonego na jednej z jego okładek przez wydawcę w celach promocyjnych] wcale nie znaczy, że nim nie był. I co jeszcze ciekawe, po odniesieniu sukcesu na tym polu, Staszewski bardzo szybko wyewoluował w stronę rapcore, a niewiele później dobił do nu metalu [nadrabiając tym samym dystans dzielący polską scenę muzycznej od amerykańskiej]. Albowiem już w roku 1994 ukazał się album formacji Kazik Na Żywo, pod wszystko mówiącym tytułem "Na Żywo, Ale W Studio". Czyli dalej trwał w awangardzie, ale w drugiej połowie lat 90. już nie tylko w skali polskiej, ale ogólnoświatowej

"Spalam Się" nie uzyskało statusu Platynowej Płyty tylko dlatego, że w momencie jej wydania Związek Producentów Audio-Video dopiero się rodził, więc w tym okresie nikt w Polsce nie dostał nawet "zwykłej" nagrody Złotego Krążka. Dodatkowo piraci i [jak twierdził po latach sam artysta] nieuczciwi wydawcy skutecznie fałszowali liczbę faktycznie sprzedanych kopii danego albumu, deklarując wartości mniejsze od faktycznie wyprodukowanych i dystrybuowanych

Oczywiście dla naszego kolektywu album ten nie jest taki wyjątkowy z powodu liryki, ale przede wszystkim muzyki na niej zawartej. Bo dla nas zawsze liczy się najpierw muzyka a dopiero potem tekst. Tekst może być o gównie i jeśli tylko nie wielbi Adolfa Hitlera albo wyzywa bezmyślnie homoseksualistów od zboczeńców, to reszta przekazu nie ma znaczenia- jeśli tylko słyszana muzyka nam odpowiada. Wszak możemy delektować się piosenkami śpiewanymi zarówno po hiszpańsku jak i po japońsku czy węgiersku, nie znając jednocześnie żadnego z tych języków.

Za warstwę audio płyty "Spalam Się" odpowiadają Kazik Staszewski, Jacek Kufirski oraz niejaki Shpenyagah. Natomiast wszystkie teksty popełnił był na tym albumie Kazik Staszewski

 

1] Nowy Konflikt Światowy

Zaczyna się od miarowo nadanego bitu w postaci cykania sztucznych talerzy i krowiego dzwonku, po których wchodzą klawisze wycięte z "Misty Mountain Hop" formacji Led Zeppelin. W ujęciu całościowym służy jako swego rodzaju wprowadzenie do całej tej płyty, albowiem zawiera różne rodzaje dźwięków obecne na całym tymże albumie- pod tym względem "brakuje" tylko na nim samplowanej mowy

Tekst ma wymowę pesymistyczno-krytyczną, jak prawie całe to wydawnictwo. I niestety po dziś dzień utwór ten jest całkowicie aktualny

 

2] Dziewczyny

Jak przystało na prawdziwego rapera, Kazik popełnił tak zwany utwór o dupach. A konkretnie fikcyjną jak na prawdziwego rapera przystało, historię znajomości z dziewczyną. W samplach użytych w tej piosence można bardzo łatwo rozpoznać "We Will Rock You" formacji Queen

 

3] Piosenka Trepa

Muzycznie nie jest to skomplikowana produkcja, ale biorąc pod uwagę sposób sztucznego generowania dźwięków na całej płycie "Spalam Się", ten utwór akurat odróżnia się wykonaną w środku solówką na saxie. Ale nawet bez tej wstawki dobrze słuchałoby się tego utworu

W życiach muzycznego kolektywu Polska Ojczyzna Robotów, utwór ten [razem z "Bagdadem"] zajmuje bardzo szczególne miejsce, gdyż po wcieleniu do armii służył nam jako dosyć trafny komentarz do tego, co zastaliśmy w swoich jednostkach wojskowych

 

4] Cyrk

"Nareszcie wolni!"- tak zaczyna się ta piosenka, trafnie określająca to jak wyglądały pierwsze wolne wybory prezydenckie w Polsce, po obaleniu w niej komunizmu. Prawdziwy temat jest dosyć łatwo rozpoznać, zwłaszcza jeżeli zwróci się uwagę na zacytowany już fragment i rok wydania albumu "Spalam Się". A co konkretnie wskazuje na to, że ten "cyrk" tak naprawdę tworzą politycy a nie zapaśnicy będący jawnym podmiotem lirycznym?

Otóż w tekście jest mowa o tym, że na przykład w tym cyrku, który właśnie przyjechał, na arenie będzie walczył elektryk, którym to z zawodu jest przecież Lech Wałęsa. Kazik wspomina także o jakimś "starym", który to "przegrał wcześniej niż się wszyscy spodziewali", w postaci którego to należy doszukiwać się oczywiście Tadeusza Mazowieckiego. Albowiem nie wszedł on do drugiej tury, gdyż najwyraźniej bardziej medialna od ostatniego Premiera PRLu i pierwszego Premiera III RP okazała się być czarna teczka Stanisława Tymińskiego. Mazowiecki w chwili tamtych wyborów miał 63 lata i był najstarszym z kandydatów, a ponadto był uważany za pewnego przeciwnika Wałęsy w przewidywanej II turze wyborów. Także fragment "ten stary jęczy wolno" pasuje do sposobu mówienia Mazowieckiego, który zresztą został sportretowany jako żółw w programie satyrycznym "Polskie Zoo". Także ogólna liczba wspomnianych "zapaśników" odpowiada liczbie 6 zarejestrowanych kandydatów. W tekście tego utworu występują także inne pomniejsze aluzje i wskazówki co do prawdziwej natury tytułowego "cyrku"

Natomiast trafną oceną tego, czym jest ogólnie polityka [nawet w systemie demokratycznym], jest fragment mówiący o tym, że "tłuszcza płaci i wymaga", czy też "wysiadajcie i patrzajcie a zaczniecie klaskać sami". Nic po prostu: nic dodać, nic ująć

Piosenka ta nie straciła nic na aktualności przez dwie następne dekady. Albowiem, jak miała pokazać przyszłość, zmiana nazwy kraju po transformacji systemowej w roku 1989 z "Polska Rzeczpospolita Ludowa" na "III Rzeczpospolita Polska" nie była do końca adekwatna i mająca pokrycie w rzeczywistości. No bo jeżeli prezydent Lech Kaczyński zaprzysiężony 23 grudnia 2005 roku, uznaje za stosowne odbyć swoją pierwszą podróż zagraniczną do Watykanu [26 stycznia 2006], to jaka nazwa najtrafniej opisuje kraj, który był reprezentowany na tej wizycie przez tego Wielkiego Męża Stanu?: *

A] IV Rzeczpospolita Papieska
B] Klechistan
C] Katoland
D] Katotaliban
E] Cyrk

Jak ktoś chce robić z siebie pajaca, klękając przed Wielkim Białym Czarownikiem, to jego sprawa. Ale gdy robi to z pozycji urzędu państwowego, to automatycznie czyni tymi pajacami wszystkich obywateli danego kraju, a nie tylko tych zwolenników taniego poklasku i kiczowatej celebry, którzy to na niego faktycznie zagłosowali. [Oświadczamy, że Polska Ojczyzna Robotów w roku 2005 głosowała kolektywnie na tak zwane mniejsze zło. Głosowaliśmy tak jak nam wskazywała na to dostępna wówczas wiedza oraz sumienia czyli, że posłużymy się tutaj określeniem z następnej solowej płyty Kazika "Spalaj Się!" z roku 1993, przeciwko "pajacom w pałacu"]

* To pytanie oczywiście było podchwytliwe, gdyż wszystkie podane na nie odpowiedzi do wyboru są jak najbardziej prawidłowe

 

5] Temat Z Filmu "Bagaż Nielegalny"

Temat z filmu czyli w ustandaryzowanej nomenklaturze muzycznej [w english international], theme. Czyli muzyczny motyw z filmu- z tym, że tak naprawdę film "Bagaż Nielegalny" nigdy nie powstał. Jego nazwa posłużyła tylko za wszystko mówiący tytuł opowieści kreowanej w warstwie lirycznej tego utworu

Muzycznie sprawia on wrażenie monotonnego, ale równie dobrze można by to zarzucić całemu wydawnictwu "Spalam Się"- po prostu albo komuś podobają się takie dźwiękowe klimaty i zabiegi, albo nie. A ta piosenka wzbogacona została o odpowiednie kryminalne sample i dźwięki korespondujące z opowiadana historią wożenia przesyłek z nielegalnym towarem

 

6] Bagdad

Chyba najbardziej niedoceniona piosenka w całej twórczości Kazimierza Staszewskiego. I kolejny przykład na to, że niektóre utwory są ponadczasowe

Warstwa muzyczna na tym tracku jest chyba najbardziej zróżnicowana i rozbudowana ze wszystkich znajdujących się na albumie "Spalam Się". Liczne sample i muzyczne motywy kojarzone z Bliskim Wschodem dają efekt starannie przemyślanej produkcji. Także wystrzały armatnie i karabinowe, robiące za perkusję, dodają utworowi dodatkowego kopa, zwłaszcza przy jego końcu gdzie są intensywnie powtarzane

Natomiast korzenie liryczne tego utworu sięgają roku co najmniej 1983, gdyż na bootlegu KULTu z tego roku pod tytułem "Lublin Action", znajduje się utwór "Witaj Żołnierzu". Zaczyna się on dokładnie tak samo jak "Bagdad" i także wspomina o karabinie mającym służyć żołnierzowi. A ogólna jego wymowa jest nie tyle anty-wojenna co obrazująca wojenne koleje losu żołnierza, a co także jest treścią "Bagdadu"

Niestety chyba nawet sam autor utworu nie widział potencjału w nim drzemiącego. Albowiem gdy reaktywowała się jego formacja Kazik Na Żywo, powołana pierwotnie przez Staszewskiego w celu grania na koncertach jego solowo-samplowo-komputerowych dokonań, to w repertuarze tego kawałek "Bagdad" nie pojawił się. A przecież bywał grany na koncertach w przeszłości [jeszcze pod szyldem "Kazik", na przykład w 1993 roku w ramach Tygodnia Kultury Francuskiej W Polsce]

Tak więc po reaktywacji KNŻ 14 lutego 2009 roku wystarczyło tylko nieco zmienić tekst, aby uzyskać bardzo aktualną wersję. Wszak Staszewski już dokonywał w przeszłości takich zmian, chociażby w utworze "Wspaniała Nowina" podczas grania którego na koncertach zaczął brać po uwagę, że Ajatollah Ruhollah Chomeini zmarł [i już nie "chce" lecz "chciał", a co potem i tak przywrócił do stanu pierwotnego czyli wersji płytowej]. I tak, w utworze "Bagdad" wystarczyło w drugiej połowie lat 2000-nych zamienić wzmiankę "Peter Arnett nadaje z Bagdadu" na "Waldemar Milewicz nadaje z Bagdadu" oraz w celu wzmocnienia przekazu, przy drugim powtórzeniu na "nie nadaje z Bagdadu" [gdyż jako wiadomo, ten polski dziennikarz zginął w czasie pracy nad raportowaniem drugiej wojny w Zatoce Perskiej]. Należy więc patrzeć na to jak na wręcz zmarnowaną szansę zaistnienia w mediach- bo zespół mógł wejść do studia przed swoim pierwszym koncertem reaktywacyjnym i po raz pierwszy nagrać ten solowy utwór Kazika, w celu jego późniejszego wypuszczenia jako singla promującego comeback zespołu na muzyczną scenę. Formacja KNŻ nie musiała tutaj niczego nowego wymyślać, wystarczyło tylko zaaranżować stary numer i minimalnie zmienić jego słowa

Niestety nawet ponawiane krzyki naszego kolektywu o treści "Bagdad!" na koncertach zespołu Kazik Na Żywo w przerwach pomiędzy kolejnymi granymi utworami, nie spowodowały refleksji autora tekstu. Utwór ten po dziś dzień nie jest obecny w repertuarze formacji KNŻ

 

7] Spalam Się

Wielce nastrojowa po rozerotyzowana historia, jaką zaliczył pewnie każdy uczeń i uczennica- zadurzenia się w nauczycielu. Na ma co opisywać- trzeba samemu posłuchać tego tekstu wymawianego smętnym głosem Kazika

Sample użyte do skonturowania tego dzieła, począwszy od pierwszego czystego "pa-pa-pa-ra-tu-dum" na żeńskim wokalu, w połączeniu z basowym bitem i gitarami, dopełniają klimatu snutej przez podmiot liryczny opowieści

Historia ta zresztą ma prawdziwe korzenie, albowiem autor tekstu faktycznie miał w liceum nauczycielkę angielskiego, na którą leciał rzekomo każdy zdrowy chłopak. I także nasz muzyczny kolektyw miał w swoim liceum nauczycielkę pewnego języka, w obecności której zwyczajnie plątał nam się język. I żeby było ciekawiej, miała ona swego czasu romans z pewnym 18-letnim uczniem

 

8] Świadomość

Utwór stawiający bardzo trudne pytanie: "Powiedz co to znaczy, gdy ktoś myśli inaczej i gdy mówi inaczej, czy to ci nie przeszkadza?". Do niego dobrana została odpowiednia nastrojem muzyka, a sam refren posiada skrecze. Zamiast 3-ciej zwrotki jako takiej pojawia się w nim bardzo ciekawa konstrukcja z solówki na sztucznej gitarze, pomixowaej intensywnie ze słowem "świadomość", które to zostało zsamplowane z wypowiedzi Adama Michnika. Także sama końcówka piosenki została pociśnięta, a nie zwyczajnie "ściszona" z uwagi na powtarzanie w kółko tego samego, a co jest bardzo często stosowanym w przemyśle muzycznym sztampowym rozwiązaniem

 

9] Oblężenie

Jest to najwyraźniej echo biblijnych zainteresowań Kazimierza Staszewskiego. Jak powszechnie wiadomo, był on swego czasu zaangażowanym członkiem Świadków Jehowych, chociaż na sam chrzest się nie zdecydował. I o ile wstręt do watykańskiej nierządnicy w dalszym ciągu mu pozostał, to o tyle obecnie obraca się on w klimatach agnostycznych. W sumie jest to ciekawe i odważne z jego strony, że dostawił sobie do tej płyty taki jakby nie było religijny kawałek [i to z przywoływaniem w nim konkretnego biblijnego psalmu]. Ale jak wskazuje na to fragment z cysterną, piosenka ta ma krytyczną wymowę

I podobnie jak "Bagdad", jest to stary tekst który można usłyszeć pod tytułem "Instytut" na bootlegu "Lublin Action" z 1983 roku. Przy czym w odróżnieniu od "Bagdadu", "Oblężenie" wykorzystuje nie mały fragment pierwowzoru lecz cały jego tekst, czyniąc z niego refren w nowej wersji. Ale muzycznie jest to zupełna nowość- wtedy były to dosyć lekkie dźwięki a teraz są one w sumie bardzo ciężkie

 

10] Jeszcze Polska

"Coście skurwysyny uczynili z ta krainą?" powiedział Kazik w tym utworze. I po roku od wydania płyty go zawierającego, Pan Senator Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego Jan Szafraniec obudził się i złożył do prokuratury doniesienie o rzekomym paszkwilu hymnu polskiego. Ale aby zrobić z siebie jeszcze większego pajaca, za winnego zamieszaniu wskazał... nadawcę radiowego. Jak to skomentował z czasem sam autor tekstu: uderz w stół, a nożyce się odezwą

I czy trzeba pisać, że tekst ten właściwie nie zestrzał się przez następne 20 lat, czyli dopóki nie zaczęło być widać efektów wejścia Polski do Unii Europejskiej? Niestety część z chorób wskazanych wtedy przez Kazika, do dzisiaj toczy naszą kochaną ojczyznę, bo widocznie są to choroby przewlekłe i nawet skok cywilizacyjny nie jest w stanie im zaradzić. Bo tacy już są Polacy i nic tego nie zmieni?

W odróżnieniu od nieszczęsnej historii z piosenką "Bagdad", utwór ten był grany na koncertach KNŻ- i to w wersji reggea, a co można usłyszeć na materiale z płyty "Występ" z zapisem koncertu danego przez tę kapelę 16 grudnia 2001 roku. Wracając do tekstu, to opowiada on o tym samym co utwór "Polska" z repertuaru KULTu, tyle że z ujęciem zmian ustrojowych. Jednakże warstwa muzyczna, wskazuje na lekkie podejście do poruszanego tematu, dając ogólny efekt końcowy w postaci lekkiej wymowy pomimo poruszania zagadnień ciężkich. Piosenka ta jest szczytowym osiągnięciem na tej płycie, jeżeli chodzi o flow. Słuchając głosu Kazika nie ma się wątpliwości, że to jest niemalże wzorcowy rap

 

11] Dziewczyny (Hard Mix)

Krótsza, ale za to bardziej gitarowa wersja utworu "Dziewczyny". Na płycie opisana została jako "Wersja Ciężka", ale wszyscy którzy znają Kazika to wiedzą, że nie rozróżnia on od mixu od remixu, więc nie ma sensu trzymać się nomenklatury z jego wydawnictwa. "Wersją" to można to sobie określić potocznie, ale wiadomo, że tak naprawdę mamy tu do czynienia po prostu z innym mixem tego samego materiału

[Track ten jest dostępny tylko na wersji albumu wydanej na płycie CD]

 

12] Nie Mogę Istnieć Bez Narzekania

Najsłabszy utwór z płyty "Spalam się" z uwagi na to, że muzycznie jest on prosty tak samo jak ciągnięty drut. Ratuje go jedynie warstwa textowa, która jest po prostu zabawna, bo zawiera narzekania i opis życia ucznia technikum

[Track ten jest dostępny tylko na wersji albumu wydanej na płycie CD]

 

13] Spalam Się (Extended Mix)

Wydłużona wersja utworu, na albumie opisana jako "Długa Wersja". Jest to wręcz typowy extended mix, bo w odróżnieniu od drugiej ciężkiej wersji kawałka "Dziewczyny", nie zawiera on prawie żadnych dźwięków, których nie byłoby słychać na głównym [oryginalnym] mixie

[Track ten jest dostępny tylko na wersji albumu wydanej na płycie CD]

The Mist Score

Autor: Mark Isham

Rok publikacji: 2007

Czas trwania: 31:22

Mark Isham

Muzyka do [jak na hollywoodzkie standardy] niskobudżetowego filmu. Została napisana przez jednego z najlepszych kompozytorów muzyki filmowej jacy kiedykolwiek tworzyli

Sam film jest adaptacją książki Stephena Kinga. Obraz ten jest horrorem science-fiction i opowiada o nieprawdopodobnych wydarzeniach, ale w jak najbardziej prawdopodobny sposób. To znaczy, że gdyby coś takiego jednak się wydarzyło, to wydarzyłoby się właśnie w taki rzeczywisty sposób; czyli w działaniach postaci nie ma nielogiczności, a co pozwala z kolei widzowi na delektowanie się fabułą. Fabułą wzbogaconą dodatkowo muzyką, której nic nie można zarzucić!

Płyta ta jest niezwykle krótka, a co jest jeszcze bardziej niezwykle, jeżeli weźmie się pod uwagę czas projekcji filmu wynoszący 2 godziny. Kolejność tracków na albumie oraz ich tytuły, odpowiadają fabule samego obrazu

 

1] Won't Somebody See A Lady Home?

Utwór jeszcze bez fajerwerków i dramatyzmu. Bo też gdy pojawia się on w filmie, jego akcja nie wskazuje na dramatyzm przedstawianej sytuacji

 

2] Tentacles

Pierwszy kawałek akcji

 

3] Bugs

Na początku i przy końcu wolny. W środku tempo jednak przyspiesza

 

4] Mist

Im więcej mgły w fabule, tym więcej jej w głośnikach

 

5] Spiders

W utworze tym słychać wokal Lisy Gerrard, współgrający z wysokimi dźwiękami obecnymi w tymże kawałku

 

6] Expiation

Utwór ilustrujący władzę wynikającą z pierdolonego religijnego fanatyzmu, spersonifikowanej w osobie Mrs. Carmody

 

7] The Host Of Seraphim (The Mist Mix)

Utwór formacji Dead Can Dance z ich wydanej w 1988 roku płyty "The Serpent's Egg". Ta wersja filmowa jest dłuższa od oryginału o całą minutę

Wokal Lisy Gerrard w "The Host Of Seraphim" po prostu miażdży klimatem. Idealnie pasuje on do końcowej apokaliptycznej sceny filmu rozgrywającej się we mgle

 

8] The Vicious Blues

Ostatni utwór z tej krótkiej płyty jest zaczerpnięty z filmu "Mrs. Parker And The Vicious Circle". Mimo, że tamten obraz kinowy był do dupy, to ten konkretny kawałek muzyczny jest dobry. Jest to tym samym przykład na to, że nawet w najgorszym, najnudniejszym czy najbardziej kiczowatym filmie może być dobra muzyka

A co w ogóle taki pogodny bluesowo-jazzujący kawałek robi na płycie zawierającej score z mrocznego filmu? Otóż jego fragment pojawia się zupełnie na początku jego projekcji jako diegetic music. Ale jego odtwarzanie zostaje przerwane przez burzę, a co zapowiada mające nastąpić niebawem tragiczne wydarzenia

Bonus Tracks

W ramach bonusu zamieszczamy poniżej listę wydawnictw, które prawie w całości nadają się do słuchania. Niestety, to właśnie to "prawie" robi zasadniczą różnicę

 

"Dredd Score" - Paul Leonard-Morgan [2012]

Z całej tej płyty do wyrzucenia jest tylko pół minuty znajdujące się w utworze "Undefined Space", zaczynające się po pierwszych 30-stu jego sekundach, a po którym to złym momencie jest jeszcze kolejne 18 sekund miłe dla ucha słuchacza. Czyli jest to zaledwie krótki fragment krótkiego utworu [bo trwającego tylko 1:15]- ale właśnie to te niecałe pół minuty sprawia, że nie można postawić albumu "Dredd Score" za wzór do naśladowania

Ten nieprzyjemny fragment to jest taka sama przypadłość jak w przypadku muzyki Clinta Mansella do filmu "Requiem For A Dream" z 2000 roku, gdzie utwory ilustrujące Zimę pasowały do wydarzeń na ekranie i to bardzo- ale przy słuchaniu dla samych wrażeń muzycznych, z tej części zimowej zostają po prostu sieczkobrzęki. Innym przykładem takiej muzyki spod znaku HC, która spełniała doskonale swoją funkcję podczas projekcji filmu ale bez obrazu przyprawia tylko o ból uszu, są fragmenty związane z atakiem postaci Pinbackera w filmie "Sunshine" z 2007 roku, którego kompozytorem był John Murphy

 

"Drive Score" - Cliff Martinez [2011]

Płyta ta zawiera muzykę z filmu "Drive" napisaną przez Cliffa Martineza, ale wzbogaconą dodatkowo o 5 utworów innych wykonawców. Wszystkie te dodatkowe kawałki były obecne w samym filmie, ale tylko 3 z 5 nadają się do słuchania. Natomiast muzyką Martineza można się delektować w ujęciu całościowym, albowiem nie popełnił on przy tej okazji żadnej abominacji muzycznej ani nie zapodał żadnych sieczkobrzęków

Jest to więc przypadek szczególny, kiedy to wszystkie nuty kompozytora filmu odgrywane z wydanej oficjalnie płyty są jak najbardziej w porządku, ale samo to wydawnictwo fonograficzne [oraz jakby nie było film] zostało trochę zepsute "obcymi" dźwiękami; a co konkretnie przekłada się na ogólną proporcje dobrych tracków do złych w liczbach 16 do 19. Czyli płyta ta zarazem jest jak i nie jest dobra w całości, a co może mieć miejsce właśnie tylko w przypadku wydawnictw typu score [i ewentualnie live]

 

"Farewell Score" - Clint Mansell [2012]

Na tej oficjalnie wydanej płycie zawierającej muzykę z francuskiego filmu "L'affaire Farewell" oprócz dźwięków wyprodukowanych przez Clinta Mansella znajdują się także 4 kawałki innych wykonawców. O ile Mansell wykonał wspaniałą pracę nadającą się do słuchania w 100%, o tyle na albumie tym znajdują się także 4 inne słabe utwory, pośród których Cyril Morin i jego "Awakening" to zasługują po prostu na miano dźwiękowego kiczu. Także pozostałe 3 kawałki nie są zbyt ciekawe i dziwi, iż pośród nich brakuje piosenek zespołu Queen- bo przecież "We Will Rock You" zostało w sposób twórczy wykorzystane z punktu widzenia [ostatniej sceny] fabuły. I także nieobecna na score muzyka Léo Ferré była wpisana w zaprezentowane na ekranie realia fabularne. To znaczy wiadomo, że ich absencja spowodowana jest zapewne sprawami przyziemnymi, czyli ograniczoną pojemnością pojedynczej płyty kompaktowej oraz kosztem związanym z kupnem odpowiednich licencji- bo to zapewne ze względu na niezbyt wysoki budżet filmu producenci tego wydawnictwa audio mogli sobie pozwolić tylko na umieszczenie na nim tych mniej popularnych piosenek

Czyli podsumowując: o ile płyta z muzyką i piosenkami z "Farewell" zawiera od strony technicznej dobry materiał w proporcjach zaledwie 11 do 15 [czyli nominalne 73% oraz rzeczywiste 75%], o tyle sam Clint Mansell stworzył dzieło mogące być ocenione jako 10/10 [czyli jakkolwiek liczone 100%]. A jako, że wydawnictwa typu score rządzą się oddzielnymi prawami od pozostałych albumów, to też "Farewell Score" pomimo bycia albumem dobrym w 3/4 zostało zakwalifikowane jako produkcja audio prawie idealna; a co nie miało by miejsca w przypadku bycia wydawnictwem chociażby typu OST [a o innych nie wspominając]

 

"Jezus Maria Peszek" - Maria Peszek [2012]

Do dupy jest tylko utwór "Padam", czyli 1 z 12 znajdujących się na tym albumie. Niestety muzycznie za bardzo przypomina on kiczowate popowe produkcje, jakich pełno jest puszczanych w radio. A lirycznie to się nie oszukujmy- jest on po prostu grafomaństwem, takim samym jak dwie poprzednie Platynowe Płyty tej artystki

 

"S&M" - Metallica feat. Michael Kamen cond. The San Francisco Symphony Orchestra [1999]

Album typu live, nagrany na przestrzeni dwóch dni, albowiem został on zlepiony z dwóch koncertów z 21 i 22 kwietnia 1999 roku w Berkeley Community Theatre w Kaliforni. Wydawnictwo to dokumentuje niecodzienną współpracę pomiędzy metalowym zespołem i kompozytorem dyrygującym orkiestrą symfoniczną, grającą zaaranżowany przez niego repertuar tego zespołu. Jest to zarazem ostatnia płyta kapeli Metallica, na której pojawia się basista James Newsted

Korzeni tej muzycznej kolaboracji należy szukać w słabości do muzyki tzw. klasycznej zmarłego tragicznie w roku 1986 Cliff Burtona, pierwszego basisty Metallici. Natomiast owocna znajomość pomiędzy zespołem i Michaelem Kamenem zawarta została za kulisami uroczystości rozdania nagród Grammy, która miała miejsce po premierze ich Czarnego Albumu w 1991 roku. To właśnie tam zespół puścił kompozytorowi alternatywną wersję ich singla "Nothing Else Matters" [znaną jako "Elevator"], zagraną po pierwsze wyłącznie na gitarach akustycznych, a po drugie [i co ważniejsze] zawierającej o wiele więcej symfonicznego materiału przesłanego im przez Kamena. Bo to właśnie ten popowo-rockowy aranżer i kompozytor muzyki filmowej został wynajęty na odległość w czasie gdy trwała produkcja płyty, zatytułowanej oficjalnie jako "Metallica" a przez fanów określanej do dzisiaj mianem "Black Album", do stworzenia dodatkowej muzyki. I do tamtej pory Kamen był niezadowolony z powodu bardzo ograniczonego użycia jego dźwięków w tej piosence, a z kolei o istnieniu "Nothing Else Matters (Elevator Mix)". A jako, że obie strony były zadowolone z ostatecznego efektu muzycznego jaki udało się osiągnąć w tym bardziej symfonicznym mixie, obecni na miejscu zgodzili się, iż nagrają wspólnie większą ilość materiału- po czym się rozjechali. A jako, że sam Kamen zdążył zapomnieć o tej rozmowie, więc to dopiero Metallica pod koniec dekady mu o niej przypomniała. A cała ta historia z Grammy Awards zatoczyła zresztą koło, bo stary utwór The Call Of Ktulu" [przearanżowany na potrzeby tej kolaboracji], a gali w roku 2000 uhonorowany został trofeum w kategorii nagradzającej najlepszą rockową muzykę instrumentalną

I w taki to oto sposób została stworzona na przykład zupełnie nowa jakość w wydłużonym utworze "Enter Sandman", nie tylko poprzez dopisanie przy jego końcu smyczkowej pauzy. Powstała także jeszcze bardziej energiczna wersja "Fuel", z intro w postaci gitary imitującej zmianę biegu w przyspieszającym samochodzie, a co nawiązuje oczywiście do tekstu piosenki oraz jej videoklipu. Natomiast montaż obrazu i inne zabiegi postprodukcyjne na poziomie mistrzostwa świata wraz ze stroboskopowym oświetleniem użytym w sali koncertowej pozwoliły zastąpić [albo nawet wręcz przebić] używane zazwyczaj podczas "One" efekty pirotechniczne. No ale niestety oprócz doskonałej w swojej całości drugiej płyty, jest także ta pierwsza- zawierająca w sobie jak zawsze nudne w chuj "The Thing That Should Not Be" oraz "Devil's Dance", podobnie jak w wersji studyjnej mające dobry tylko początek. I to właśnie te dwa gówna [z ogółu 21 pozycji] nie pozwalają na napawanie się aromatem "S&M" w 100%

A szkoda, bo oprócz adaptacji kawałków z muzycznego repertuaru zespołu, jak na przykład przemianowanego przez wokalistę w czasie koncertu utworu "Of Wolf And Man" na bardziej adekwatny pod względem tytularnym do grania przez orkiestrę symfoniczną "Of Wolfgan And Man", Michael Kamen napisał także dwie zupełnie nowe kompozycje. O ile wcale nie taka zła piosenka "Minus Human" poszła w odstawkę wraz z odłożeniem batuty przez maestro w drugim dniu występów, to o tyle wspaniała kompozycja "No Leaf Clover" została wykorzystana do zmontowania oficjalnego videoklipu z koncertowym materiałem, a Metallica grywa ją na swoich koncertach do dzisiaj

Natomiast jeżeli chodzi o samą formę wydawniczą, to na 2 płytach DVD z zapisem video z dźwiękiem 5.1 znajdują się także kilka dodatków. Na przykład 4 utwory dostępne są do oglądania w 4 różnych alternatywnych montażach [pokazujących tylko jednego z 4 Jeźdźców Apokalipsy], a dźwięk zapisany jest także w stereo: jako ścieżki dźwiękowe tylko zespołu lub tylko orkiestry [przy czym jest to "tylko" w przybliżeniu, gdyż w tle słychać także tę drugą muzyczną stronę koncertu]. Natomiast wersja albumu zawierająca 2 płyty CD-DA jest siłą rzeczy ograniczona tylko do zapisu audio wyłącznie w stereo, ale przynajmniej zawiera taką samą [całą] muzykę co wydanie "S&M" na DVD